Sierpień i góry. To wiedzieliśmy od samego początku. Góralskie wesele, bardzo naturalne, bez nadęcia, wśród najbliższych. Zabytkowy kościółek w malutkiej miejscowości gdzieś na szlaku Beskidu Wyspowego. Lokalna kapela góralska przygrywała parze i gościom podczas i po zakończeniu ceremonii. Ubrani w regionalne stroje wyglądali jak wciągnięci z pocztówki. Na salę pojechali oldschoolowym Dużym Fiatem należącym do wujka pana młodego. Parzenica była elementem pojawiającym się na winietkach, planie stołów i zaproszeniach. Można miłość do miejsca i kultury oddać w przygotowaniach do wesela, pokazać swoim gościom co cenimy i co kochamy. Na stołach pojawiły się drewniane podkładki i kwiaty w dużych słojach, takie polne, które wyglądały jakby zerwano je godzinę przed przyjazdem wszystkich. Później tańce, wygłupy, wiadomo! W przerwach śpiewały i grały cudowne góraleczki na skrzypcach i kontrabasie. My kochamy folklor. Wesele z regionalnym akcentem da się zrobić i nie musi być przaśne. Wystarczy spojrzeć tu.

Fotografowała ukochana Joanna Gałuszka z Lovemotions.